Ojciec Pio do Chorych

Pomiędzy lękiem i nadzieją

Choroba terminalna jest doświadczeniem wybitnie wystawiającym na próbę ufną wiarę w człowieku... Tylko ten, kto taką trudną sytuację przeżywa, może wyobrazić sobie odczucia człowieka zmagającego się z nieuleczalną, prowadzącą do śmierci chorobą. Wszystkie życiowe zabezpieczenia, plany i miraże znikają sprzed oczu, pozostaje tylko naga wiara lub jej brak, gdy w odpowiedzi na żarliwe modlitwy nie następuje oczekiwany cud uzdrowienia, ani nawet poprawa. Wręcz przeciwnie - nadchodzi nieuchronnie niechciana śmierć...

Niektóre święte dusze, a wśród nich Ojciec Pio, pragnąc zjednoczenia z umiłowanym ponad wszystko Jezusem, już od młodości modlił się o śmierć i o taką modlitwę prosił często swoje córki duchowe - a one słusznie mu jej odmawiały. W korespondencji z Józefiną Morgana, w liście z 1916 roku, znaleźć możemy taki oto fragment: Co powinienem Ci powiedzieć w sprawie mojego odejścia z tej ziemi? Mój przełożony i kierownik duchowy nadal jest nieustępliwy w sprawie udzielenia mi pozwolenia, abym odszedł z tego świata. Mój Boże! Jakżeż wielki ból mi zadaje! Niech się jednak dzieje wola Boża! Ty jednak nie przestawaj błagać i spraw, aby błagało tyle osób, ile możesz do tego nakłonić, by szybko przyszło to pozwolenie.
Na śmierć Ojcu Pio przyszło czekać 81 lat, w tym przez 50 - będąc naznaczonym świętymi Stygmatami - przeżywał wraz z Panem Jezusem Jego Mękę i tak jak On w ostatnią swoją noc odczuwał trwogę konania.
Do tego fundamentalnego lęku św. Teresa od Dzieciątka Jezus nawiązuje tak: Pan nasz nigdy nie wymaga wyrzeczeń ponad siły. Co prawda, niekiedy Boski Zbawiciel daje nam odczuć pełną gorycz kielicha, który nam podaje. Kiedy oczekuje wyrzeczenia się wszystkiego, co jest nam na tym świecie najdroższe, niemożliwe jest - chyba, że ma się szczególną łaskę - nie wykrzyknąć jak On w Ogrodzie Oliwnym: "Ojcze, oddal ode mnie ten kielich... Ale nie moja, lecz Twoja Wola niech się stanie." Bardzo pokrzepia myśl, że Jezus, Bóg mocny, poznał nasze słabości, że drżał na widok gorzkiego kielicha, który wcześniej tak gorąco pragnąłl wypić.../"Listy św. Teresy"/

Pan Jezus dodaje nam odwagi.Trzeba wsłuchać się w Jego słowa: Niech się nie trwoży serce wasze (J 14,1), Nie bójcie się (Mk 6,50), Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? (Łk 24,38), Wytrwajcie w miłości Mojej! (J 15,9).
Trzeba nam modlić się o ufną wiarę, by w godzinie ciemności móc powtarzać za Jezusem ukrzyżowanym: "W ręce Twoje, Panie, powierzam ducha mego."
Przedziwna jest miłość Boża i przedziwne drogi, którymi wiedzie. Przedziwna jest dana nam obietnica nowego życia i nadzieja wbrew nadziei.
Wiele wzmianek o tym znajdujemy w Listach św. Pawła. Zaskakujące - a może wcale nie - jest to, że w jednym z listów obok stwierdzenia: I w życiu (...) i w śmierci należymy do Pana, kieruje on prawie równocześnie do nas zarzut: Dlaczego więc ty potępiasz swojego brata? i mówi o potrzebie przebaczenia. Można by powiedzieć, że wszystkie ludzkie cierpienia i lęki ostatecznie i tak znajdą wypełnienie i kres w Bogu.

© Maria Chełmińska, styczeń 2002r.